W kinach pojawiła się właśnie kolejna część kultowej już Bridget Jones. Trzecia część wspaniale wpisuje się w klimat bloga, gdyż dotyczy ciąży głównej bohaterki. Na film wybrałam się wczoraj razem z rodzicami i siostrą, zdecydowanie nie żałuję. Znacie wcześniejsze losy bohaterki? Lubicie? Widziałyście nowy film? A może właśnie się wybierać? Dzisiaj kilka słów na temat filmu. Bridget kończy właśnie 43 lata. Jest samotna, jej ukochany Mark Darcy ożenił się z inną, a Daniel Cleaver został uznany za tragicznie zmarłego. Jedyne czego w końcu dokonała bohaterka, to osiągnięcie wymarzonej wagi i rzucenie nikotyny.
Z okazji urodzin, przyjaciółka Bridget, zabiera ją na wielki festiwal muzyczny. Na miejscu sympatyczna bohaterka zalicza serię przezabawnych wpadek. Do akcji na chwilę wkroczy sam Ed Sheeran. Jedna z pomyłek kobiety kończy się namiętną nocą z przystojnym Jack'em, po której Bridget ucieka od kochanka. Niedługo po festiwalu bohaterka zostaje matką chrzestną. Niespodziewanie ojcem chrzestnym zostaje... Mark Darcy! Odrobina alkoholu i dłuższa rozmowa doprowadza do wyznania, że małżeństwo mężczyzny jest już skończone. Bohaterowie również spędzają ze sobą upojną noc, po której Bridget znów ucieka. Wszystko układa się dobrze, Bridget żyje pełnią życia, aż odkrywa, że zostanie mamą! Niestety pojawia się jeden problem, nie wie który z Panów jest ojcem maleństwa. Właśnie wtedy rozpoczyna się właściwa akcja filmu. Bohaterka informuje o swoim szczęściu obydwóch hipotetycznych tatusiów, nie mówi jednak o tym, że jest pewna jedynie w 50%. Jak nietrudno się domyślić, prawda wychodzi na jaw. Obydwóm mężczyzną zależy na sympatycznej Bridget i dziecku, zaczynają udowadniać, który z nich jest lepszym ojcem. Oczywiście pojawiają się różnego rodzaju komplikacje, jednak ostatecznie gdy Bridget rodzi zdrowego synka, obydwaj mężczyźni są obok. Kto jest prawdziwym ojcem? Z kim Bridget spędzi resztę życia? Tego Wam nie zdradzę, polecam zobaczyć samemu, bo warto. Film jest bardzo zabawny, ludzie na sali śmiali się w głos. Chwilami jest również romantyczny i wzruszający. Dodatkowo mi, jako przyszłej mamie, widok dopiero co urodzonego synka Bridget, wycisnął łzy. Polecam i jestem ciekawa Waszych opinii. Dla mnie jedynym minusem była... twarz głównej bohaterki.
0 Komentarze
Twój komentarz zostanie opublikowany po jego zatwierdzeniu.
Odpowiedz |
Archiwum
października 2016
Kategorie |